Loreen, która już raz - w 2012 r. - wygrała Eurowizję, była wskazywana jako faworytka tegorocznego konkursu i wyniki to potwierdziły. Jej piosenka "Tattoo" otrzymała 583 punktów, o 57 więcej niż "Cha Cha Cha", którą wykonywał zdobywca drugiego miejsca Käärijä z Finlandii. Loreen zapewniła sobie zwycięstwo przede wszystkim dzięki głosom jurorów, bo w głosowaniu publiczności wygrał Fin, którego też zaliczano do faworytów.
Na kolejnych miejscach - ale już z dużą stratą punktową - znaleźli się wykonawcy z Izraela, Włoch, Norwegii i Ukrainy.
To siódme zwycięstwo Szwecji w historii startów tego kraju w konkursach Eurowizji, w efekcie czego zrównała się ona z prowadzącą do tej pory Irlandią. To oznacza, że będzie ona gospodarzem przyszłorocznej Eurowizji. Odbędzie się ona w 50. rocznicę pierwszej szwedzkiej wygranej, którą zapewnił temu krajowi najsłynniejszy ze wszystkich zwycięzców Eurowizji, zespół ABBA.
Blanka z piosenką "Solo" zdobyła 93 punkty. Jej występ bardziej przypadł do gustu telewidzom niż jurorom, bo po głosowaniu jurorów zajmowała dopiero 24. miejsce z 12 punktami.
O rozczarowaniu mogą mówić też Brytyjczycy, którzy spodziewali się, że ich reprezentantka Mae Muller znajdzie się przynajmniej w pierwszej dziesiątce, tymczasem w finale zajęła przedostatnie miejsce, wyprzedzając jedynie niemiecki zespół Lord of the Lost.
W sobotnim finale wystąpili wykonawcy z 26 krajów - dwudziestu, które zakwalifikowały się z dwóch półfinałów oraz sześciu - Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Włoch, Hiszpanii i Ukrainy, które nie musiały w nich brać udziału. W półfinałach odpadli reprezentanci 11 państw.
Wielka Brytania była gospodarzem tegorocznej Eurowizji w zastępstwie Ukrainy, która nie mogła przeprowadzić konkursu z powodu rosyjskiej napaści.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ jm/