Wiara i jej wielkie tajemnice
Z badań komunikatu badań przeprowadzonych przez CBOS w 2022 roku wynika jasno - ludzie odchodzącą od Kościoła. Od marca 1992 roku do czerwca 2022 odsetek osób dorosłych, które deklarowały wiarę, spadł z 94% do 84%, natomiast odsetek osób niepraktykujących wzrósł z około 9% do 19%. Powodów tego zjawiska można dopatrywać się na wielu płaszczyznach; wielu nie zgadza się z tym, co w ostatnich latach proponuje Kościół, a jeszcze inni oddalają się od wiary powodowani wewnętrznym przekonaniem.
REKLAMA
Kiedy wsłuchiwałam się w słowa modlitwy otaczających mnie wiernych, nie znałam jeszcze danych, na które powołuję się wyżej. Analizowałam ceremonię i zrozumiałam: kilka lat temu, jak pozostali wierni, byłam równie zaangażowana. Co się zmieniło?
Msza
Podczas obrzędu wszyscy, jak jeden mąż, wznosili głosy i śpiewali pieśni, których słowa doskonale pamiętam z dzieciństwa. Kościół napełnił się słodką tęsknotą za czymś wielkim i ważnym; czułam, że w świątyni zapanowało zjednoczenie, a spoiwem dla zgromadzonych było Słowo Boże. I choć jego treść nie robiła mnie większego wrażenia, forma, w jakiej zostało ono opowiedziane, uświadomiła mnie, że istnieją ludzie, którzy mają oparcie w tym, co wykracza poza świat. To musi być niesamowite.
Inni
To nie tak, że niewierzący są „wrogą” grupą z zewnątrz (sugestia odprawiającego Mszę, w jakiej brałam udział). Ateiści poszukują własnej ścieżki i owszem, mogą gubić się w rzeczywistości nieopowiedzianej przez Boga (bo Polska codzienność buduje się chrześcijańskich wartościach), lecz szczere poszukiwanie własnego „ja” nie jest czymś złym. Odnajdywanie sensu, który będzie człowiekowi najbliższy, jest aktem odwagi i dojrzałości. Chrześcijanie odnajdują oparcie w czuwającym nad nimi Ojcu, a ci, którzy nie utożsamiają się z wiarą chrześcijańską… cóż - oni wciąż szukają.
Powrót do korzeni
Zdążyłam zapomnieć, jak budujące potrafi być Nabożeństwo; jest ono momentem, który pokazuje, że w oczach Boga każdy (spośród wierzących) jest równy, a podział na lepszych i gorszych nie istnieje. Gdy przebywałam w kościele, wróciło do mnie wspomnienie nadziei na to, że istnieje gdzieś znacznie piękniejsze odbicie codzienności. Moje wewnętrzne dziecko klaskało dłońmi w zachwycie i opisywało uniesienia z kiedyś, kiedy to płaskorzeźby ożywały, a obrazy jaśniały w prawdzie i majestacie. Mała „ja” znacznie lepiej odnajdywała się w Kościele. Dziś wiem przytłaczająco dużo.
Dorosłość i XXI wiek
Wiara potrzebuje tego, aby jej się bezgranicznie oddać i nie podważać jej dogmatów, a w świecie ogarniętym przez dane i natłok informacji trudno jest nie rozmyślać i nie podważać tego, czego nauczyliśmy się w dzieciństwie. Im szerzej człowiek otwiera oczy, tym lepiej dostrzega złożoność otoczenia i możliwości - nic zatem dziwnego, że negujemy powszechnie uznawane wartości i staramy się wyeksponować własną indywidualność. Wiemy także, że ludzie zawodzą i odznaczają się kruchością; tyczy się to również duchownych, którzy, jak wszyscy, błądzą.
Architektura. Chwyty
Kościoły są piękne i zachwycają. Ciągną się w górę i rozdzierają chmury, by nieustannie przypominać o tym, że „tam” naprawdę istnieje. Złote rocaille zdobi ściany i przytłacza blaskiem. „Dla Boga! Dla Boga!”, wołały ręce, które ciężką pracą przyczyniły się do wybudowania świątyni. Uczestnicy Mszy powtarzają frazy, które na trwałe zapisały się w ich pamięci. A „obcy”, który wkroczył do świątyni tylko na chwilę zawiesza wzrok na nieodrestaurowanej piecie, rozwodząc się nad delikatnością Maryi z kamienia…
Konkluzja
A przecież bezpośrednie obcowanie z Bogiem mogłoby być fascynujące, bo odarte z cudzych interpretacji i strachu przed tym, co odmienne i niezrozumiałe. Gdyby tylko Słowa Bożego nie zakłócały wypowiedzi tych, których zachowanie niewiele ma wspólnego z miłością…
Msza
Podczas obrzędu wszyscy, jak jeden mąż, wznosili głosy i śpiewali pieśni, których słowa doskonale pamiętam z dzieciństwa. Kościół napełnił się słodką tęsknotą za czymś wielkim i ważnym; czułam, że w świątyni zapanowało zjednoczenie, a spoiwem dla zgromadzonych było Słowo Boże. I choć jego treść nie robiła mnie większego wrażenia, forma, w jakiej zostało ono opowiedziane, uświadomiła mnie, że istnieją ludzie, którzy mają oparcie w tym, co wykracza poza świat. To musi być niesamowite.
Inni
To nie tak, że niewierzący są „wrogą” grupą z zewnątrz (sugestia odprawiającego Mszę, w jakiej brałam udział). Ateiści poszukują własnej ścieżki i owszem, mogą gubić się w rzeczywistości nieopowiedzianej przez Boga (bo Polska codzienność buduje się chrześcijańskich wartościach), lecz szczere poszukiwanie własnego „ja” nie jest czymś złym. Odnajdywanie sensu, który będzie człowiekowi najbliższy, jest aktem odwagi i dojrzałości. Chrześcijanie odnajdują oparcie w czuwającym nad nimi Ojcu, a ci, którzy nie utożsamiają się z wiarą chrześcijańską… cóż - oni wciąż szukają.
Powrót do korzeni
Zdążyłam zapomnieć, jak budujące potrafi być Nabożeństwo; jest ono momentem, który pokazuje, że w oczach Boga każdy (spośród wierzących) jest równy, a podział na lepszych i gorszych nie istnieje. Gdy przebywałam w kościele, wróciło do mnie wspomnienie nadziei na to, że istnieje gdzieś znacznie piękniejsze odbicie codzienności. Moje wewnętrzne dziecko klaskało dłońmi w zachwycie i opisywało uniesienia z kiedyś, kiedy to płaskorzeźby ożywały, a obrazy jaśniały w prawdzie i majestacie. Mała „ja” znacznie lepiej odnajdywała się w Kościele. Dziś wiem przytłaczająco dużo.
Dorosłość i XXI wiek
Wiara potrzebuje tego, aby jej się bezgranicznie oddać i nie podważać jej dogmatów, a w świecie ogarniętym przez dane i natłok informacji trudno jest nie rozmyślać i nie podważać tego, czego nauczyliśmy się w dzieciństwie. Im szerzej człowiek otwiera oczy, tym lepiej dostrzega złożoność otoczenia i możliwości - nic zatem dziwnego, że negujemy powszechnie uznawane wartości i staramy się wyeksponować własną indywidualność. Wiemy także, że ludzie zawodzą i odznaczają się kruchością; tyczy się to również duchownych, którzy, jak wszyscy, błądzą.
Architektura. Chwyty
Kościoły są piękne i zachwycają. Ciągną się w górę i rozdzierają chmury, by nieustannie przypominać o tym, że „tam” naprawdę istnieje. Złote rocaille zdobi ściany i przytłacza blaskiem. „Dla Boga! Dla Boga!”, wołały ręce, które ciężką pracą przyczyniły się do wybudowania świątyni. Uczestnicy Mszy powtarzają frazy, które na trwałe zapisały się w ich pamięci. A „obcy”, który wkroczył do świątyni tylko na chwilę zawiesza wzrok na nieodrestaurowanej piecie, rozwodząc się nad delikatnością Maryi z kamienia…
Konkluzja
A przecież bezpośrednie obcowanie z Bogiem mogłoby być fascynujące, bo odarte z cudzych interpretacji i strachu przed tym, co odmienne i niezrozumiałe. Gdyby tylko Słowa Bożego nie zakłócały wypowiedzi tych, których zachowanie niewiele ma wspólnego z miłością…
PRZECZYTAJ JESZCZE